Mądra Mama

niedziela, 7 kwietnia 2013

O małym grubasku

Jak już wcześniej pisałam, moje pierwsze dziecko odznaczało się wyjątkową chudością i ogromną determinacją w odmawianiu jedzenia. Będąc więc w drugiej ciąży codziennie czyniłam wizualizacje na temat "normalnie" wyglądającego i jedzącego dziecka wierząc, iż w ten sposób doprowadzę do samospełniającej się przepowiedni :) W dziewiątym miesiącu nawet zintensyfikowałam moje działania z uwagi na mój mały brzuch. Ola nie urodziła się wielka (2970g), rozpoczęłam więc proces tuczenia ;) Mała ładnie jadła z piersi, karmiłam ją niby na żądanie, ale ono okazało się regularne - co 2-3 godziny, w dzień i w nocy. Po jakimś czasie Ola, jako typowe drugie dziecko, zorientowała się, że o uwagę mamy trzeba z kimś walczyć... Domagała się mamy, czyli cycusia częściej. No i stało się! Moja śliczna, drobna córeczka, która przecież miała mieć figurę modelki, zaczęła przypominać ludka Michelin. Jej mordka wyglądała jak księżyc w pełni, z dwoma wielkimi, okrągłymi kraterami na środku (oczy). Dziadek Oli stwierdził, że on nie wierzy, że dziecko "hodowane" na samej piersi może tak wyglądać i że mój pokarm na 100% jest GMO. Byłam załamana... Nadzieja wstąpiła we mnie dopiero, kiedy Ola zaczęła raczkować. Było to dość późno, gdyż miała już 10 miesięcy, no ale trudno się dziwić, taką masę trudno było ruszyć ;) W każdym razie córka jest żywym dowodem, że aktywność fizyczna bardzo sprzyja odchudzaniu... Teraz ciągle muszę jej wciągać dodatkową gumę do opadających z chudej pupy spodni ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz